sobota, 5 listopada 2016

10. Szczęście od Boga

...moja babcia Jadwiga miała takie powiedzenie, gdy cudem ominęło ją jakieś nieszczęście.
Użyję jej słów: Szczęście od Boga, że średnia i najmłodsza nie jechały wtedy z nami.
Wyjątkowo zostały pod opieką cioci, ale o tym za chwilę w poście o siostrach.
Nie udało mi się wychwycić, co mówiła babcia Jadwiga, gdy nieszczęście jednak jej nie ominęło, ale na pewno nie używała brzydkich słów. Przyjmowała wszystko z pokorą i nawet w największych kłopotach starała się zachować pogodę ducha. Nigdy się nie poddała. Wytyczyła mi drogę, która nie jest promenadą gwiazd. Podążała bardziej jak Bargiel, aż odeszła uśmiechnięta, otoczona niezliczoną gromadą wnuków i prawnuków.

Kiedy próbuję wytłumaczyć mojemu kochanemu synowi, że jego choroba to potężne wyzwanie, któremu sprostamy razem jako rodzina i nigdy nie zostanie z tym sam, zawsze gdzieś w tle pojawiają się osoby takie jak Andrzej Bargiel, Rafał Wilk i kochana babcia Jadzia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz